Ujawniająca się prawda o polskiej gospodarce, niezależna od niczyjej politycznej woli, ale zgodna z rachunkiem ekonomicznym, niesie dla społeczeństwa wiele zagrożeń. Najważniejsze spośród nich to spadek dochodów realnych i bezrobocie. W ostatnich dniach protestowali kierowcy autobusów, nauczyciele, drogowcy, służba zdrowia, pracownicy przedsiębiorstw oczyszczania. Lista jest długa, większości chodzi o podwyżkę.
Rząd nie ma budżetu w ajencji, są tylko dwa doraźne sposoby, żeby wszystkie te żądania spełnić: albo wydrukować puste pieniądze i powrócić do kolejkowych ćwiczeń przed sklepami, albo podnieść podatki i środkami z tego tytułu obdzielić protestujących. Szukamy rozwiązań długofalowych w restrukturyzacji naszej gospodarki iw jej prywatyzacji, ożywienie muszą przynieść nowe inwestycje i wzrost eksportu.
Warszawa, 18 czerwca
„Gazeta Wyborcza” nr 617, z 20 czerwca 1991.
Polska kontynuuje reformy. Jest to konsekwencja zwycięstwa "Solidarności". Zmieniamy kraj i samych siebie. Szukamy rozwiązań, jak drogą ewolucji uporać się ze spuścizną gospodarczych absurdów i politycznych nieprawości.
Polsce potrzebne są wolne wybory parlamentarne. Zapowiedzianego na jesień ich terminu nie wolno odwlekać. Reforma nie może czekać na rezultat przewlekłych partyjnych sporów.
Warszawa, 18 czerwca
„Gazeta Wyborcza” nr 617, z 20 czerwca 1991.
Przedsiębiorstwa państwowe nadal dominują w strukturze polskiej gospodarki. Wiemy już, że mają trudności w przystosowaniu się do nowych reguł gry rynkowej. Ich dyrekcje, często pod wpływem doraźnej presji, wprowadzają w błąd załogę podnosząc wynagrodzenia, nie zastanawiając się nad przyszłością przedsiębiorstwa. Jest to działanie nieuczciwe wobec ludzi.
Rząd posiada program dostosowawczy dla przedsiębiorstw państwowych. Jest on elementem szerszego programu powszechnej prywatyzacji i w tych dniach przedstawiony zostanie społeczeństwu. Program powszechnej prywatyzacji za jeden z głównych celów – obok uwłaszczenia obywateli – stawia sobie uzdrowienie zarządzania przedsiębiorstwami. Będziemy umacniać pozycję dyrektora, w dużych przedsiębiorstwach oddzielone zostaną te składniki majątku, które są zbędne dla przede wszystkim utrzymania produkcji podstawowej, Tworzymy korzystne warunki do przejmowania ich składników przez pracowników w procesie prywatyzacji. Pozostawienie dotychczasowego funduszu płac przy dużym zmniejszeniu zatrudnienia pozwoli na realny wzrost wynagrodzeń i będzie znaczącym krokiem w odchodzeniu od popiwku. Tych, których miejsca pracy będą musiały być zlikwidowane, będziemy wspierać w ich przekwalifikowaniu i w poszukiwaniu nowych miejsc pracy.
Warszawa, 18 czerwca
„Gazeta Wyborcza” nr 617, z 20 czerwca 1991.
W imieniu rządu deklaruję wolę poważnego dialogu na temat reform. Kieruję tę ofertę do związków zawodowych i do sił politycznych. Jesteśmy otwarci na rozwiązania programowe, strukturalne i kadrowe. Nie rządowi, lecz reformom potrzebny jest dziś parasol ochronny. Nie boję się sporów, tylko demagogii, która podsyca społeczne napięcie.
Elementarna uczciwość nie pozwala mi na polityczny koniunkturalizm. Dlatego nie ulegnę naciskom, żeby za cenę iluzorycznej poprawy i chwilowej popularności zaprzepaścić to, co już osiągnęliśmy. Reguła tej służby premiera i rządu ma swoją wysoką cenę polityczną. Płacimy już ją dzisiaj w przeświadczeniu, że najważniejsza jest Polska.
Czasy nie sprzyjają używaniu wielkich słów. Powiem więc tylko na koniec, że jestem człowiekiem „Solidarności” i razem z nią na powierzchni i w podziemiu walczyłem o demokrację, a także o zdrową gospodarkę. Tej naszej wspólnej walce daleko jeszcze do końca, choć się nam marzy jak najszybszy powrót do normalnośći. Jesteśmy na dobrej drodze.
Warszawa, 18 czerwca
„Gazeta Wyborcza” nr 617, z 20 czerwca 1991.
Daje się dostrzec niebezpieczny podział, że państwo to „oni”, a społeczeństwo to „my”. Nie nastąpiło przełamanie stereotypu, wykształconego w czasach komunistycznych. Czyli po zwycięstwie demokracji w Polsce nie nastąpił proces identyfikacji obywatela z państwem. Nie stało się powszechne przekonanie, że państwo od tego momentu jest już moje, że zwykły obywatel tak samo odpowiedzialny jest za państwo, jak ten, który w danym momencie rządzi. To jest oczywiście wielkie zagrożenie.
Składając dymisję we wrześniu powiedziałem, że wyczerpały się możliwości skutecznego rządzenia państwem. Wydaje się, że i dzisiaj teza ta jest zasadna. Wynika z przesłanek systemowych, braku podstawowych regulacji niezbędnych do uporządkowania systemu zarządzania państwem. Jest to rezultat opóźnienia legislacyjnego wynikłego z bardzo długiej kampanii wyborczej, a ponadto z braku sojuszu wszystkich sił proreformatorskich potrzebnego, by dokonać tej wielkiej przemiany w Polsce.
ok. 6 lutego
„Gazeta Wyborcza” nr 803, z 6 lutego 1992.
Dla Polski jest niezmiernie ważne, aby prezydentem został polityk, który będzie konsekwentnie działał na rzecz umocnienia niepodległości, w tym na rzecz szybkiego członkostwa w Sojuszu Północnoatlantyckim i Unii Europejskiej. Starania o to członkostwo będą najważniejszym zadaniem prezydenta w nadchodzącej kadencji. Polityk taki musi być sprawdzonym zwolennikiem opcji europejskiej o udowodnionej umiejętności realizacji swych zamierzeń. Musi posiadać międzynarodowy autorytet. Takim politykiem jest Lech Wałęsa.
Jan Krzysztof Bielecki; Tadeusz Mazowiecki; Andrzej Olechowski; Krzysztof Skubiszewski; Hanna Suchocka
„Gazeta Wyborcza” nr 259, z 7 listopada 1995.